Otello

William Szekspir

Jacek Sieradzki, Przekrój: Mamy efektowne, zwarte sceny z podróży: zwijanie żagli, ciszę morską, pokładowe bójki i popijawy, obściski z markietankami. I wątki poboczne: czasem zaskakujące (jurodiwa, którą wiozą pod pokładem, by móc rzucić na pożarcie ludożercom), czasem wariackie (Emilia, która na służącą Desdemony awansuje z funkcji… majtka). A na tym tle Przemysław Bluszcz, brutal o głębokim sercu, płonie wściekłą miłościo-zazdrością do pięknej Ewy Galusińskiej, najpierw wyniosłej, potem już tylko bezradnie nieszczęśliwej. Nie ma w tym psychologicznej głębi ani ozdobnej szekspirowskiej retoryki. Nie ma demonizmu Jagona ani społecznego pogłębienia jego intryg. Została nieco szantowa – choć szlachetna! – opowieść o takim, co kochał i zabił z zazdrości; kolejna z legnickich prostych historii.

Helena Marczewska, Magazyn Kulturalny: Spektakl jest oparty na eksponowanej brutalnej, zwierzęcej fizyczności. Bójki kończą się bolesnymi upadkami na pokład, walczący potrafią uderzać o deski głową przeciwnika, rytmicznie powtarzają się sceny karnego biczowania, groźby wyrzucenia za burtę. Te sceny są tak żywe i realistyczne, że mogą przyprawić o ból widzów. Przewaga fizyczna jest tu świadectwem władzy. Ta sama zasada dotyczy miłości – a właściwie seksu, czy to między marynarzami, a pokładowymi dziwkami, czy też między Jagonem i jego żoną. W tym wszystkim Desdemona, ze swoim statusem i czystością intencji, nie pasuje. Ukarana zostanie jej inność, nie do przyjęcia w brudnym świecie.

Magdalena Talik, kulturaonline.pl: Legnicki "Otello" przywodzi na myśl kultową książkę "Władca much" Goldinga. Angielski prozaik opisał reakcje, jakie zaczynają zachodzić w grupie chłopców na opuszczonej wyspie. Od jedności i braterstwa po walkę o dominację i okrucieństwo. Trudno podobnego pomysłu nie zauważyć też w "Otellu", gdzie bohaterowie, stłoczeni na trójmasztowcu Speranza, zaczynają działać sobie na nerwy, zwłaszcza, że nie mogą zbliżyć się do upragnionego lądu. Na konflikt nie trzeba długo czekać, bo na pokładzie obok jurnych i prymitywnych podwładnych Otella (Przemysław Bluszcz) znajduje się też odmienna kulturowo grupa towarzysząca Desdemonie (Ewa Galusińska). Spektakl spodoba się młodym, bo mówi ich językiem.

Aleksandra Czapla-Oslislo, Gazeta Wyborcza Katowice: Z pięciu aktów Szekspirowskiej tragedii Krzysztof Kopka zaadaptował jedną - morską podróż ku Wyspom Szczęśliwym. Powstała opowieść o Otellu awanturniku (w tej roli Przemysław Bluszcz), gwałtownym kapitanie, który na swoim statku rozpusty na próżno szukał małżeńskiej wierności. Kiedy "Speranza" wypływa na nieznane wody, załogę zaczyna trawić szaleństwo. Odurzeni nie tylko winem, ale i jakąś nieznaną mocą budzą w sobie żądze zazdrości i wzajemnej nienawiści. Tragedia jest nieunikniona.

Russell Jackson, Shakespeare Quarterly: Ta podróż Speranzy (Nadziei) była egzotycznym i niebezpiecznym przedsięwzięciem, z magicznymi żywiołami i elementami uzupełnianymi przez charyzmę kapitana. Wystawienie w takiej dekoracji (statek z żaglami wzniesionymi w środku nie do końca odnowionego kościoła św. Jana) dało niezwykły wymiar: tajemniczy ogrom i dźwięczną, donośną akustykę. Wiele aspektów tej adaptacji musiało ujść uwadze nie mówiących po polsku i nieco tajemnic (zwłaszcza Przeklętej) byłoby bez wątpienia bardziej przejrzystych, gdyby można wejść z nimi w kontakt. Dla widzów z W. Brytanii i USA ten „Otello” musiał być najbardziej uderzający. Podobnie jak w przedstawieniu z Monachium, producenci nie eksponowali pytań o rasę, ale przetransponowali tekst na inny język: władzy, erotyzmu, wiedzy. Statek zmierzający do „nowego świata” zaprowadził nas na powrót do początków ruchów kolonialnych, czyniąc z przedstawienia bardziej pre- niż post-kolonialną interpretację tekstu.  

Ted Mills, Santa Barbara News-Press: Dzięki zespołowemu i wyczerpującemu wysiłkowi aktorów akcja sztuki jest żywa, a klaustrofobiczna atmosfera sprawia, że ten „Otello” jest niepodobny do żadnego innego.

Kathleen M. Cioffi, The Theatre Journal: Zaakceptowałam, że „Otello” był w zamiarze niezwykły i odjechał od Szekspira w sposób intrygujący. Przedstawienie radykalnie obniżyło bezeceństwo Jago: był raczej sponiewieranym oficerem niż Makiawellim, i nie stał się bezpośrednim powodem śmierci Desdemony. To sprawiało, że wina śmierci i tragedii spadała na barki Otella: zamiast szlachetnego (trochę prostego) Maura, bardziej przeciwstawiającego się grzechom niż grzeszącego, ten Otello – kompletny nie-Maur – całkowicie odpowiadał za swe postępki. Jego gotowość do wierzenia w niewierność Desdemony pochodziła nie z kompleksu niższości motywowanego rasizmem wenecjańskiego społeczeństwa, lecz – raczej z seksizmu załogi statku. Gdy Jago mówi mu, że wszystkie kobiety są dziwkami, Otello wydaje się w to wierzyć. Zwłaszcza, że w spektaklu wymyślono nieokrzesany świat, w którym seks jest towarem dostępnym - na statku była też prostytutka. Ten alternatywny „Otello” – grany w intensywnej, żywej, zmysłowej i wizualnie stylistyce, pokazał konsekwencje społeczeństwa, które godzi się, by kobiety sprowadzić do ról zakonnic, kobiet na piedestale, dziwek czy przeklętych.

Czas trwania: 95 min.

adaptacja: Krzysztof Kopka
na podstawie spolszczenia Jerzego S. Sity
reżyseria: Jacek Głomb
scenografia: Małgorzata Bulanda
muzyka: Kormorany – Jacek "Tuńczyk" Fedorowicz, Piotr "Blusmen" Jankowski, Krzysztof "Konik" Konieczny, Artur "Gaja" Krawczyk
ruch sceniczny: Leszek Bzdyl

Otello: Przemysław Bluszcz
Jagon: Rafał Cieluch
Kasjo: Paweł Palcat
Lodovico: Bogdan Grzeszczak
Gracjano: Zuza Motorniuk
Rodrygo: Tadeusz Ratuszniak / Bartosz Bulanda
Montano: Paweł Wolak
Emilia: Małgorzata Urbańska
Viola: Magda Skiba
Desdemona: Ewa Galusińska
Bianka: Katarzyna Dworak
Mniszka: Justyna Pawlicka / Gabriela Fabian / Magda Biegańska
Przeklęta: Anita Poddębniak
Marynarz: Lech Wołczyk / Robert Gulaczyk 

inspicjent/sufler: Jolanta Naczyńska

2006

  • nagroda za reżyserię dla Jacka Głomba
X Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski w Gdańsku
  • Nagroda dla Ewy Galusińskiej za rolę Desdemony